W znienawidzonym mundurze. Losy Polaków przymusowo wcielonych do wojska niemieckiego w okresie II wojny światowej
Dlaczego wcielano
Wcielenia 1940-1945
Wcielenia w liczbach
Czy wcielano do Waffen-SS?
Polacy obywatele III Rzeszy
W Polskich Siłach Zbrojnych
Pozostałe artykuły

Konrad Janeczek


Urodziłem się w Wojnowie [koło Kargowej, na terenie przedwojennych Niemiec] 25 lipca 1922 r. Przed wojną ukończyłem kurs szybowcowy na lądowisku koło Kargowej i do końca 1941 r. pracowałem w fabryce materiałów wybuchowych w Nowogrodzie. W listopadzie 1941 r. zostałem powołany do wojska i po szkoleniu rekruckim we Frankfurcie nad Odrą i Alzacji trafiłem do szkoły mechaników lotniczych Luftwaffe na lotnisku koło Monachium. W okresie kwiecień-czerwiec 1942 r. uczyliśmy się tam obsługi silników do He 111, Ju 88 i Ju 87. Następnie w sierpniu-wrześniu 1942 r. ukończyłem szkołę zimowej obsługi agregatów i silników lotniczych (Wintersondergeräte-AusbiIdung) w Hagen.

We wrześniu 1942 r. po trzytygodniowej podróży kolejowej znalazłem się z moją kompanią w Zaporożu w Rosji. Tam przejęliśmy fabrykę silników, w której prowadziliśmy remonty agregatów samolotowych. W początkach zimy pododdział wyodrębniony z naszej kompanii, a z nim i mnie przeniesiono na lotnisko Maikop-Armawir na Kaukazie. Na lotnisku prowadziliśmy obsługę naziemną pułków bombowych i transportowych latających na Ju 52, Ju 88 i Ju 87. Następnie transportem kołowym przeniesiono nas do Odessy, gdzie zabezpieczaliśmy stronę techniczną mostu powietrznego z Odessy do miejscowości Tschirsskaja z zaopatrzeniem dla okrążonych pod Stalingradem. Pracę zaczynaliśmy około trzeciej rano, by w trzydziestostopniowym mrozie uruchomić silniki Ju 52. Przeciążone samoloty startowały z wyposażeniem dla okrążonych, by powrócić z rannymi na pokładzie. Z trzydziestu startujących powracało dwadzieścia pięć maszyn albo i mniej. Bywało, że zestrzeleni piloci powracali po jakimś czasie ze strasznymi odmrożeniami. Pamiętam dokładnie katastrofę He 323 "Gigant", który w chwilę po starcie z odesskiego lotniska spadł w wyniku przeciągnięcia grzebiąc 75 żołnierzy. Te heroiczne wysiłki dobrze relacjonuje książka "Einsatzen der Luftwaffe in Stalingrad".

Na początku 1943 r. sowiecki zagon pancerny zajął nasze lotnisko w Tschirsskaja, skąd ewakuowałem się jednym z ostatnich samolotów. Po tych przejściach skierowano mnie do Hariampola, gdzie obsługiwaliśmy pułk Ju 88. To były moje ulubione samoloty, wyjątkowo wdzięczne dla mechaników. We wrześniu 1943 r. znalazłem się w Sewastopolu na Krymie, skąd drogą lotniczą w listopadzie ewakuowaliśmy całą naszą bazę do Odessy. W Odessie spędziliśmy zimę i obsługiwaliśmy pułki transportowe latające na Me 323 i Ju 52, które zaopatrywały naszą armię na Krymie. Wiosną 1944 r. znów ewakuacja drogą lotniczą, przez Rumunię do Kielc. Tu w warsztatach starej cegielni remontowaliśmy silniki i tu przyszło mi przeżyć atak polskich partyzantów. Na przełomie lipca i sierpnia ponownie znalazłem się w Rumunii. W okolicach miasta Czerniowce przygotowywaliśmy lotnisko polowe dla słynnego pułku Ju 87 dowodzonego przez Hansa Rudela. Do przylotu słynnego pilota na nasze lotnisko jednak nie doszło. Po dwóch tygodniach naszych przygotowań, Rumuni przeszli na stronę aliantów i zniszczyli w nocnym nalocie nasze lotnisko i stojące na nim nowe Ju 87. W tej sytuacji dowódca naszej kompanii por. Weigt zarządził indywidualną ewakuację przez Karpaty do Budapesztu, gdzie znalazłem się we wrześniu 1944 r. Tam skierowano mnie do pracy w magazynie części zamiennych w Budafok. W listopadzie Rosjanie podeszli pod miasto. Wszyscy otrzymali stare francuskie karabiny i przystąpiliśmy do obrony Budapesztu.

W styczniu 1945 r. zostałem poważnie ranny i wylądowałem w podziemnym szpitalu w budapeszteńskich katakumbach. Dowództwo zdążyło mi jeszcze wręczyć Żelazny Krzyż II klasy, po czym zarządzono odwrót z pozostawieniem rannych. I tu Obergefreiter Konrad Janeczek trafia do sowieckiej niewoli. Potem jeszcze pieszy marsz pod jugosłowiańską granicę i amputacja pozbawionej fachowej opieki, rannej ręki. W październiku wraz z najsłabszymi jeńcami zostałem zwolniony i kombinowanym transportem, pociągiem i pieszo, kilkakrotnie zawracany, w marcu 1946 r. powróciłem do Wojnowa. Po wojnie pracowałem w Zastalu i PKS w Zielonej Górze. W roku 1964 wyjechałem do Niemiec i mieszkam obecnie w okolicach Karlsruhe.


Konrad Janeczek



Źródła:

  • relacja ustna z sierpnia 1994 r. spisana i udostępniona dzięki uprzejmości Pana Marka Toporowicza
Biogramy wcielonych
Relacje i wspomnienia
Album fotografii
Archiwa - gdzie szukać?
Literatura tematu
Polecane linki
Podziękowania
Strona główna
Ostatnio dodane
Księga gości



W znienawidzonym mundurze. Losy Polaków przymusowo wcielonych do wojska niemieckiego w okresie II wojny światowej