W znienawidzonym mundurze. Losy Polaków przymusowo wcielonych do wojska niemieckiego w okresie II wojny światowej
Dlaczego wcielano
Wcielenia 1940-1945
Wcielenia w liczbach
Czy wcielano do Waffen-SS?
Polacy obywatele III Rzeszy
W Polskich Siłach Zbrojnych
Pozostałe artykuły

Wspomnienia Włodzimierza Kałdowskiego


21 września 1942 r., jak byłem w obozie pracy, dostałem od brata telegram, że muszę przyjechać. "Przyjedź w środę, bo w czwartek jest przesłuchanie. Henryk". Chodziło o to, żeby Polaków wciągnąć na niemiecką listę i potem ich do wojska wcielić. Wzywali całymi ulicami. Myśmy mieszkali przy ulicy Stromej, to była bardzo długa ulica. Ciągnęła się od Śródmieścia aż za miasto. Myśmy byli jedyną rodziną, która nie otrzymała dowodu osobistego. Ja się do tego przyczyniłem przez swoją butę. Przez niebanie się, agresję w stosunku do Niemców. Był stół w kształcie litery E, za stołem siedzieli urzędnicy. Przed stołem cywile - tłumacze. Doprowadzali do każdego stolika osobę: mamę, siostrę, brata. I do mnie podszedł tłumacz. Jak ja na niego warknąłem, że się ma odpieprzyć, to on się przestraszył. Stoję za całą trójką i słucham, jakie pytania są im zadawane. Pytają siostrę, czy zna język niemiecki. Nie zna. Brata, czy zna niemiecki. Ja odpowiadałem: "nie zna". Mama, czy ma jakichś krewnych w Niemczech. Mówię: "nie ma". A mama miała brata w Berlinie, który po pierwszej wojnie światowej - jako Polak - został w Berlinie i ożenił się z Niemką. Przez cały czas tam mieszkał. To znaczyło, że mieliśmy w Niemczech najbliższą rodzinę. A wystarczyło znać niemiecki, żeby dostać trzecią grupę i pójść do wojska. A ponieważ ja się dosyć butnie zachowywałem, to oni napisali i czerwonym ołówkiem podkreślili: "dalej Polakami zostają". I "raus!", czyli mamy wyjść. Pamiętam, że pierwszy wychodziłem z tego pomieszczenia. Jak złapałem klamkę, to klamka mi została w garści. Trzepnąłem ją o ziemię i wyszedłem. Straszyli nas, że wyślą nas do obozu koncentracyjnego, że wyślą nas do Guberni. Ja się jakoś nigdy nie poddawałem.

To taka niesprawiedliwość, bo czytałem książkę o Bydgoszczy, w której autor pisze, że Polacy sami występowali, by wpisać ich na volklistę. To nieprawda. Wystarczyło znać niemiecki, mieć rodzinę w Niemczech i automatycznie dostawało się trzecią grupę. Tak było z kolegami. Wszyscy z naszej ulicy dostali trzecią grupę, wszyscy byli w wojsku, nawet synowie policjantów. Czterech synów - cała czwórka była w niemieckim wojsku. Jeden stracił nogę, drugi wrócił chory i zmarł po operacji po wyzwoleniu. Kuzyn był na froncie wschodnim, jechali drezyną, na minę wjechali. (...)

Sąsiad, u którego się ukrywałem w altanie, był w niemieckim wojsku. I był w Grecji. Opowiadał mi taką historię, jak tam szli i do wagonów ładowali Żydówki. Jednej Żydówce z dzieckiem na ręku podał chleb. Niemcy wyżsi szarżą chcieli go rozstrzelać. Zresztą, on podał ten chleb i jego kolega. Tak się jakoś złożyło, że w pomieszczeniu wyjął Niemiec broń i tego kolegę zastrzelił. Mój sąsiad nie namyślał się długo, tylko zaczął uciekać. W pole zygzakiem, jakoś go nie trafił. Szedł, był już zmierzch. Trafił do budynku, gdzie świeciło się światełko. Myślał, że już jest po stronie wyzwolicieli - radzieckiej - a okazało się, że wszedł do domu niemieckiego. Była tam Niemka, której mąż zginął na wojnie. Był przestraszony, a ona kazała mu się uspokoić i dała mu cywilne ubranie. Zdjął mundur, przebrał się, przeszedł na stronę radziecką. A tam go chcieli rozstrzelać jako szpiega. Długo się musiał tłumaczyć, że uciekł z niemieckiego wojska. Myślał, że uciekł, a tu go zabiją.

26 września 1944 r. w mieście spotkałem kolegę Czesława W., przyjechał do Bydgoszczy na urlop. Znałem go sprzed wojny. Biegaliśmy kiedyś na łyżwach, na lodowisku. Przewrócił się, miał wodę w kolanie. Miał to kolano operowane. Został przymusowo wcielony do niemieckiego wojska. Po spotkaniu w mieście w 1944 r. mówi do mnie: "nie chcę wracać już do wojska z tego urlopu". A ja mówię: "to przyjdź do mnie, jakoś zaradzimy". Przyszedł do mnie. Pytam, czy ma jakieś dokumenty z operacji tego kolana. "Mam". Na tę nogę przyłożyłem mu pszczoły. Noga strasznie mu spuchła, jak poszedł do lekarza i do szpitala. Zrobili mu 10-centymetrowe cięcie. Ale okazało się, że tam nic nie ma, bo to była opuchlizna. Na drugi dzień poszedłem do niego, zaniosłem mu proszek do prania Persil. Powiedziałem mu: "słuchaj, musisz sobie tę ranę zasypać, żeby ci się nie goiła". On sobie zasypał, a ja mu ten proszek donosiłem i przez trzy miesiące przetrzymałem go w szpitalu. Nawet mu zrobiłem zdjęcie na pryczy, w ostatnim dniu przed ewakuacją szpitala. Było robione w styczniu 1945 r. Co wykombinowałem? Powiedziałem do niego: "ty nie możesz dać się ewakuować. Nie możesz dać się znosić na noszach". Ta rana dalej się jątrzyła. Lapisowali ją, a ja zasypywałem proszkiem. Przyszedłem do niego, zrobiłem zdjęcie i mówię: "na czworakach, a musisz chodzić sam". Wyjazd ze szpitala był przez podwórze. Główna brama od ulicy była zamknięta. Przygotowałem sobie olbrzymi wytrych i te drzwi otworzyłem. Mówię: "nie dasz się znosić, tylko w prawo, przez te uchylne drzwi wyjdź. Ale jak wyjdziesz, musisz je przytrzymać, żeby się nie wahały. Żeby nikt nie podejrzewał, że ktoś wyszedł. Na ulicy będzie czekała siostra w cywilnym płaszczu i odbierze ciebie". Jak wszystko przygotowałem, poszedłem do domu, uciekłem. Potem on mi opowiadał, że jak już siostra i narzeczona go wlekły, to zemdlał, jakiś wojskowy podszedł, oferował im pomoc. "Nie, nie" - powiedziały, że blisko mieszkają. Już nie poszedł do domu, tylko cała rodzina wyprowadziła się z mieszkania do tej narzeczonej przy ul. Jasnej. Spodziewali się, że jak się zorientują, że uciekł, to będą go poszukiwać. Potem dowiedział się, że ten pociąg, którym ewakuowali ten szpital, zbombardowali. Po wojnie, jak spotkaliśmy się w Bydgoszczy, poszedł do notariusza i opisał, że ja mu uratowałem życie.


Włodzimierz Kałdowski


Źródło:

  • relacja z archiwum Ośrodka "Pamięć i Przyszłość"
Biogramy wcielonych
Relacje i wspomnienia
Album fotografii
Archiwa - gdzie szukać?
Literatura tematu
Polecane linki
Podziękowania
Strona główna
Ostatnio dodane
Księga gości



W znienawidzonym mundurze. Losy Polaków przymusowo wcielonych do wojska niemieckiego w okresie II wojny światowej