W znienawidzonym mundurze. Losy Polaków przymusowo wcielonych do wojska niemieckiego w okresie II wojny światowej
Dlaczego wcielano
Wcielenia 1940-1945
Wcielenia w liczbach
Czy wcielano do Waffen-SS?
Polacy obywatele III Rzeszy
W Polskich Siłach Zbrojnych
Pozostałe artykuły

Czy wcielano do Waffen-SS?


Waffen-SS, czyli zbrojne ramię SS (Schutzstaffeln der NSDAP - Sztafety Ochronne NSDAP) utworzono formalnie na początku 1940 r. (wcześniej funkcjonowały pod innymi nazwami - m.in. SS-Verfügungstruppen - i brały udział m.in. w napaści na Polskę w 1939 r.). W czasie wojny rozbudowano je do blisko 40 dywizji, w których w szczytowym momencie służyło około 950 000 żołnierzy. Waffen-SS było niezależne od Wehrmachtu i podlegały mu jedynie pod względem operacyjnym. Jego dywizje utworzone były jako formacje elitarne i taka też opinia o nich przetrwała po wojnie. Po części jest to zasługa niemieckiej propagandy lat wojny, po części tego, że istotnie niektóre dywizje były najlepiej wyćwiczonymi, wyposażonymi i walczącymi niemieckimi oddziałami.

Część kadry Waffen-SS wywodziła się z załóg obozów koncentracyjnych. Żołnierze Waffen-SS w czasie wojny popełnili liczne zbrodnie wojenne na jeńcach i cywilach. Do najgłośniejszych, popełnionych na Polakach, należą:

  • mord ponad 870 mieszkańców Huty Pieniackiej, 28 lutego 1944 (14 Dywizja Grenadierów SS "Galizien");
  • mord około 10 000 mieszkańców warszawskiej Ochoty w trakcie tłumienia powstania warszawskiego, 4-25 września 1944 r. (29 Dywizja Grenadierów SS);
  • zbrodnie popełnione na ludności cywilnej Warszawy, powstanie warszawskie 1944 r. (5 Dywizja Pancerna SS "Wiking");
  • liczne mordy na cywilach warszawskiej Woli, liczbę ofiar szacuje się na kilkadziesiąt tysięcy, powstanie warszawskie 1944 r. (SS-Sturmbrigade Dirlewanger);
  • mordy cywili w różnych rejonach Polski popełniane w latach 1942-1944 r. podczas akcji przeciwpartyzanckich (8 Dywizja Kawalerii SS "Florian Geyer");
  • spalenie żywcem 32 jeńców z 1 Armii Wojska Polskiego w Podgajach, 31 stycznia 1945 r. (część źródeł podaje, że była to łotewska 15 Dywizja Grenadierów SS; niektórzy historycy przypisują jednakże tę zbrodnie innej jednostce Waffen-SS, złożonej głównie z Niemców tzw. Kampfgruppe "Scheibe").

Przytoczone powyżej fakty dobrze pokazują, jak wątpliwym "zaszczytem" była służba w Waffen-SS. Oczywiście nie każdy członek tej formacji był zbrodniarzem, jednakże przynależność do niej rzuca się cieniem na całość wojennej służby danego żołnierza. Latem 2006 r., gdy noblista Günther Grass w wywiadzie dla niemieckiej gazety oznajmił, że w latach 1944-1945 jako siedemnastolatek walczył w dywizji pancernej Waffen-SS, w mediach zawrzało, a władze Gdańska poważnie rozważały możliwość odebrania Niemcowi honorowego obywatelstwa miasta.

W 1946 r. decyzją Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze Waffen-SS jako część SS zostało uznane za organizację zbrodniczą. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że współczesne spojrzenie na Waffen-SS opiera się na czarnej legendzie tej formacji i jest wypaczone na jej niekorzyść. O ile część oddziałów (zwłaszcza narodowościowe, przeznaczone głównie do zwalczania partyzantki i akcji pacyfikacyjnych) miały na sumieniu dziesiątki zbrodni wojennych, o tyle wśród zwykłych "frontowych" niemieckich dywizji (np. pancernych) poziom zbrodniczości niekoniecznie wykraczał poza to, co na froncie robiły oddziały Wehrmachtu. W 1953 r., podczas publicznego wystąpienia w Hanowerze, kanclerz RFN Konrad Adenauer stwierdził nawet, że służący w Waffen-SS byli takimi samymi żołnierzami, jak wszyscy inni.

Powszechnie ugruntowało się przekonanie, że Polacy (rozumiani - tutaj i w dalszej części tego artykułu - jako obywatele polscy narodowości polskiej) w czasie wojny nie służyli w Waffen-SS. Zwykle argumentuje się to tym, że do Waffen-SS przyjmowano jedynie ochotników, a nawet jeśli jakikolwiek Polak zgłosiłby się do Waffen-SS i tak nie mógłby podjąć służby ze względów narodowościowych. Stoi to jednak w jaskrawej sprzeczności z obecną wiedzą historyczną i licznymi relacjami, na które natknąć się można w różnych źródłach. Warto się im przyjrzeć.

Bolesław Dobrski, autor wspomnień "Byłem żołnierzem Wehrmachtu", opisuje spotkanie ze swoim kolegą z Pomorza, Alojzym ("Alosiem"), i rozmowę na temat wojennych przeżyć, która miała miejsce wiosną 1943 r. Dobrski podaje dość szczegółowe informacje na temat losów Alojzego, m.in. że walczył pod Stalingradem, a po rozbiciu swojej jednostki został "przezbrojony i przemundurowany", a następnie wcielony do pułku Waffen-SS . W esesmańskim mundurze został ranny i jako rekonwalescent odwiedził rodzinne strony, czyli Pomorze. Według relacji Dobrskiego obawiał się on możliwości pozostania w szeregach Waffen-SS na stałe.

Dwa przypadki służby w Waffen-SS Polaków odnotowano także w książce "Dziadek w Wehrmachcie". Autorka Barbara Szczepuła przeprowadziła w niej szereg rozmów z weteranami niemieckiego wojska oraz ich rodzinami. Jedna z rozmówczyń Szczepuły powiedziała, że jej kuzyn był w Waffen-SS. W innym miejscu książki znajduje się relacja byłego żołnierza Wehrmachtu, który wspomina, jak Rosjanie przed repatriacją do Polski jeńców sprawdzali, czy na ciele danej osoby nie ma esesmańskich tatuaży. Ów weteran zapamiętał, że dwóch Polaków z powodu odnalezienia u nich takich tatuaży nie zostało zwolnionych z niewoli.

Kolejna wzmianka o Polakach w Waffen-SS pojawia się w dokumentach polskiej 1 Dywizji Pancernej, która od 1944 r. walczyła w Europie. W "Komunikacie Informacyjnym nr 3 za czas 031800 do 041800 [za czas od 3 sierpnia godz. 18.00 do 4 sierpnia godz. 18.00]" znajduje się zapis: "Dywizje SS mają pewien procent Ukraińców, Czechów i Polaków. 1 SS i 12 SS należą do tej grupy". W komunikacie mowa o 1 Dywizji Pancernej SS "Leibstandarte Adolf Hitler" oraz 12 Dywizji Pancernej "Hitlerjugend", które w sierpniu 1944 r. walczyły w Normandii. Jednostki te były dywizjami niemieckimi, toteż wśród Polaków musieli być albo obywatele niemieccy narodowości polskiej, albo Polacy ze Śląska, Wielkopolski lub Pomorza, wpisani na volkslistę. Dokument obejrzeć można na osobnej podstronie.

Inne źródło mówiące o Polaku w Waffen-SS to wspomnienia SS-Standartenführera (potem SS-Brigadeführera) Kurta Meyera, dowódcy 25 pułku grenadierów pancernych SS ze składu 12 Dywizji Pancernej "Hitlerjugend". Meyer w powojennym procesie (przeprowadzonym w grudniu 1945 r. w Aurich w Niemczech) został oskarżony o zbrodnie wojenne, m.in. o morderstwo na kanadyjskich jeńcach wojennych 8 czerwca 1944 r. Świadkiem oskarżenia był Polak, SS-Sturmmann Jan Jesionek. Latem 1944 r. służył on w 12 dywizji SS i - jak zeznał w procesie - widział, jak Meyer wydał polecenie rozstrzelania jeńców. Meyer w swych wspomnieniach napisał, że Jesionek pochodził z Górnego Śląska, a do Waffen-SS trafił w 1943 r., w okresie, gdy jego ojciec był trzymany w niemieckim więzieniu. Autor niniejszego artykułu pragnąc zweryfikować tę informację zwrócił się do berlińskiego Deutsche Dienststelle. Wedle niemieckich danych, Jan Jesionek urodzony 6 listopada 1925 r. w Schönhein (obecnie Chrósty) w powiecie Koźle (Kreis Cosel) służył w jednostkach pancernych Wehrmachtu. Brak powiązań z Waffen-SS nie został odnotowany, jednak może być to spowodowane niekompletną dokumentacją (przed sądem Jesionek przyznał się do służby w Waffen-SS). Co więcej, Schönhein przed wojną leżało w III Rzeszy, tak więc Jesionek był przypuszczalnie Reichsdeutschem, a nie posiadaczem III grupy DVL.

Dzięki uprzejmości znajomego historyka wojskowości autor tekstu dotarł również do niezwykle interesującego dokumentu, mianowicie karty pocztowej (skany obu stron prezentowane są poniżej). Pocztówka została napisana 5 grudnia 1944 r. przez SS-Grenadiera (szeregowego Waffen-SS) Stanisława M. do Biura Informacyjno-Ewidencyjnego Polskiego Czerwonego Krzyża w Krakowie. Prosi on o pomoc w odnalezieniu matki, zamieszkałej dotychczas w miejscowości Urycz w Galicji (koło Stryja). Data nadania pocztówki wskazuje, że jej nadawca został oddzielony od matki linią frontu (Stryj został zajęty przez Armię Czerwoną w lipcu 1944 r.) i Czerwony Krzyż był wówczas ostatnim organem mogącym pomóc w odnalezieniu rodzicielki (Kraków też został zajęty przez Rosjan wkrótce potem, 18 stycznia 1945 r.). Język, w jakim napisano wiadomość, a także imię i nazwisko nadawcy i osoby poszukiwanej sugerują, że mamy do czynienia z następnym Polakiem w szeregach Waffen-SS. Dokument uzupełniony o dodatkowe słowa komentarza obejrzeć można na osobnej podstronie.

Na wyjaśnienie zasługuje bardzo istotna kwestia, mianowicie jaką drogą Polacy trafiali do Waffen-SS. Istniały dwie możliwości. Część z nich mogła wstąpić ochotniczo - Jarosław Gdański w swoim artykule poświęconym Polakom walczącym po stronie Niemców wspomina m.in. o nieznanym z nazwiska nauczycielu, oficerze rezerwy Wojska Polskiego, który ochotniczo zaciągnął się do Wehrmachtu, a po przeniesieniu do Waffen-SS służył i poległ na froncie wschodnim w składzie 2 Dywizji Pancernej SS "Das Reich". Dosłużył się stopnia SS-Rottenführera (odpowiednik starszego szeregowego w polskiej armii). Założyć można, że nie był on jedynym Polakiem, który zdecydował się na ochotnicze zaciągnięcie się do tej formacji.

Dużo ważniejsza w kontekście tematyki niniejszej strony internetowej jest kwestia przymusowego wcielania Polaków do Waffen-SS. Do drugiej połowy 1942 r. żołnierze służący w Waffen-SS pochodzili wyłącznie z ochotniczego zaciągu. Potem trafiali tam także poborowi niezależnie od swojej woli (jedynym kryterium było zdrowie i warunki fizyczne przyszłego żołnierza). Pierwszymi dwiema dywizjami utworzonymi w dużej mierze z poborowych, były 9 Dywizja Pancerna SS "Hohenstaufen" i 10 Dywizja Pancerna SS "Frundsberg". Do Waffen-SS przekazywano także rekrutów z polskich ziem, wcielonych do III Rzeszy, głównie ze Śląska (pisze o tym w swych artykułach m.in. wspomniany J. Gdański). W niektórych źródłach (np. w książce Leszka Olejnik "Zdrajcy narodu?") spotkać można informację, że pobór dotyczył tylko I i II grup DVL, jednak z całą pewnością poborowi z III grupą volkslisty także trafiali do Waffen-SS.

Życiorysy dwóch Polaków w Waffen-SS zostały opublikowane w artykule Tomasza Greniucha pt. "Wyklęte losy Ślązaków" opublikowanym w kwartalniku "Wyklęci" w 2016 r. Bohaterami tekstu są pochodzący ze wsi Biery na Śląsku Cieszyńskim bracia: Józef Chlebus i Adam Chlebus oraz ich przyjaciel Wiktor Gruszczyk. W czasie okupacji niemieckiej ich rodzinom narzucono przyjęcie volkslisty, przez co wszyscy trafili do niemieckiego wojska. Józef Chlebus (urodzony w 1925 r.) trafił do Wehrmachtu, a Adam Chlebus (ur. w 1926 r.) oraz Wiktor Gruszczyk (ur. 28 marca 1927 r.) zostali powołani do Waffen-SS. Obaj przeżyli wojnę: Chlebus zdezerterował w styczniu 1945 r., a Gruszczyk w ostatnich dniach konfliktu dostał się do niewoli amerykańskiej. Po wojnie powrócili w rodzinne strony i w marcu 1946 r. wstąpili do zgrupowania Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem kpt. Henryka Flame ps. "Bartek". Chlebus przyjął pseudonim "Kret", a Gruszczyk - "Groźny". Chlebus zginął śmiercią samobójczą w czasie obławy komunistycznych służb 2 grudnia 1946 r. Gruszczyka ujęto cztery dni później, skazano na karę śmierci i stracono 15 stycznia 1947 r. Jako ilustracje do tekstu zostały zamieszczone reprodukcje Soldbucha (książeczki żołdu) Gruszczyka wraz z widocznym zdjęciem w mundurze Waffen-SS oraz portretowa fotografia Chlebusa, również w mundurze tej formacji.

Bardzo ciekawa relacja dotycząca innego sposobu wcielania do Waffen-SS na Górnym Śląsku ukazała się w 1996 r. na łamach "Gazety Wyborczej". Antoni Elsner (w 1944 r. powołany do Wehrmachtu) w swym liście do redakcji ustosunkował się do artykułu zamieszczonego w "Wyborczej", w którym podano informacje o rzekomym ochotniczym wstąpieniu do Waffen-SS młodych Ślązaków. Oto fragment listu Elsnera:

(...) Dwóch moich kolegów ze szkolnej ławki, którzy byli synami powstańców śląskich zostało WCIELONYCH do Waffen-SS. Nazywali się Paweł B. i Tadeusz Sz., obaj z rocznika 1926. Jak doszło do "OCHOTNICZEGO" zaciągu Pawlika B. opowiem, ponieważ byłem świadkiem jego wcielenia do Waffen-SS. Świadomie rezygnuję z analizy problemu na korzyść zwykłej relacji. Oto ona:

W październiku albo w listopadzie 1943 roku w "Ostoberschlesischer-Kurier" ukazało się urzędowe ogłoszenie, dotyczące młodzieży męskiej 1926 rocznika. Mieliśmy się dnia tego a tego o godzinie dziewiątej rano stawić w ogrodzie przy "Hüttenbeamten-kasino" przy Hucie Batory (Bismarckhütte). Stawiło się kilkuset młodzików. Po co? Nikt nic nie wiedział.

Nasza ciekawość została zaspokojona o godzinie dziewiątej trzydzieści: przed kasyno zajechały trzy samochody osobowe i jedna ciężarówka. Pasażerami samochodów osobowych byli oficerowie Waffen-SS, a pasażerami ciężarówki zwyczajni SS-mani z bronią krótką. Czego tutaj szukają "trupie czaszki"? Okazało się, że mieli apetyt na nas...

Najpierw otoczeni w ogrodzie, a potem wtłoczeni do sali teatralnej kasyna, zostaliśmy poddani OCHOTNICZEMU zaciągowi do Waffen-SS. Zaraz na początku nas pomierzono. Uszczęśliwieni kurduple, chłopcy wzrostu poniżej 168 cm, mogli sobie pójść do domu. Następnie z tłumu wyłuskali szkolarzy z Oberschule, którzy potem byli potrzebni jako "pisarze" wypełniający rubryki werbunkowych arkuszy formatu 2 x A4. Ponieważ byłem uczniem inteligenckiego zawodu w hucie, przydzielono mnie do grona pisarczyków.

Wśród nas coraz liczniejsza grupa zaczęła podejrzewać, że oficerowie Waffen-SS działali bez porozumienia z Wehrbezirkskommando [okręgowa komisja wojskowa]. Podczas poboru kilka tygodni wcześniej zostałem zakwalifikowany do lotników (Luftwaffenreserve I). To my, przyszli lotnicy, przez zwolnionych kurdupli daliśmy znać oficerom z Wehrbezirkskommando, co się działo w Hajdukach.

Zjawili się w komplecie z komendantem na czele, gdy werbunek był w pełnym toku: kilku lekarzy w białych kitlach badało zdrowie golasów, a ich pomocnicy, sanitariusze, byli zajęci "szwancparadą" i hemoroidami. Zdrowym byczkom wręczano arkusze z rubrykami do wypełnienia i odsyłano ich do pisarzy za rzędem ustawionymi stołami.

Czym skończyła się oficerska awantura? Wyrwano ze szponów Waffen-SS wszystkich kandydatów do Kriegsmarine i Luftwaffe. Zatrzymali inteligentów, którzy mieli spisywać dane personalne pechowców.

Pamiętam, z jakim uczuciem robiłem to, co mi kazano. Zaręczam, że nie pamiętam ani jednego entuzjazmu w oczach przyszłych SS-manów. Pamiętam i tę scenę, ponieważ dzwoniono na Anioł Pański, że w samo południe stanął przed moim stołem nagi Pawlik B., syn powstańca śląskiego. Nachylił się i szepnął do mnie po polsku: - Tonik, zrób coś!

Z osiemnastu rubryk wypełniałem tylko trzy (czy nie sprytnie to było pomyślane!). Czy kartę Pawlika mogłem zlikwidować? Nie. Dlatego, że nas, pisarzy, nadzorował spacerujący wzdłuż stołów SS-man. Ale w ramach tego, co było możliwe zrobiłem: ojca Pawlika awansowałem na majora wojsk powstańczych, a B. zrobiłem prezeską koła Matek Polek przy parafii św. Józefa. Do rubryki cecha szczególna rodziny wpisałem: dziedziczny alkoholizm. Co na to Pawlik? Nigdy potem w życiu nie spotkało mnie tyle wdzięczności ze strony członka oczernionej rodziny...

Niestety, fatalne pochodzenie musiało przegrać z wybitnie nordycką sylwetką Pawła B. Do Waffen-SS został wcielony trzy tygodnie później. Wojnę szczęśliwie przeżył. Los Tadeusza Sz. różnił się od losu Pawlika B. tylko w drobnych szczegółach. Dla nich SS-mański tatuaż pozostał trwałym śladem nadużycia, ale dla zbyt wielu był śladem prowokującym do interpretacji niekorzystnych dla nich. Wymienione w mojej relacji osoby nie mogą się same bronić, ponieważ odeszły od nas na zawsze. Niniejszym tekstem czynię to za nich! (...)

Z relacji wynika więc, że pobór (w tym konkretnym przypadku) odbył się za plecami Wehrbezirkskommando, a Waffen-SS próbowało wcielić w swoje szeregi młodych Ślązaków zanim rękę położy na nich Wehrmacht.

Podsumowując: można z całą pewnością stwierdzić, że przymusowe wcielenia Polaków do wojska niemieckiego dotyczyły nie tylko Wehrmachtu, ale także Waffen-SS, choć niewątpliwie na dużo mniejszą skalę. Dotyczyło to również Polaków z przyznaną III grupą volkslisty. Dziwić może brak jakichkolwiek informacji na ten temat w poważnych opracowaniach historycznych, wydawanych po wojnie w kraju i na Zachodzie. Pamiętać trzeba jednak, że temat ten, jako niewygodny, niewątpliwie spotykał się z taką czy inną cenzurą, zwłaszcza przed 1989 r.


Wojciech Zmyślony


Źródła:

  • przebieg służby Jana Jesionka z Deutsche Dienststelle (WASt)
  • Dobrski B., Byłem żołnierzem Wehrmachtu, Londyn 2002
  • Edwards R. J., Mende M., Meyer K., Grenadiers, Stackpole Books, 2005
  • Elsner A., Synowie powstańców w SS [w:] Gazeta Wyborcza Katowice 273/1996
  • Gdański J., 10 Panzer Division "Frundsberg" [w:] Inne Oblicza Historii 5/2006
  • Gdański J., Polacy po stronie Niemców [w:] Inne Oblicza Historii 2/2005
  • Greniuch T., Wyklęte losy Ślązaków [w:] Wyklęci 3/2016
  • Lumsden R., Waffen-SS, Warszawa 1999
  • Masson P., Armia Hitlera 1939-1945, Kraków 2008
  • Olejnik L., Zdrajcy narodu?, Warszawa 2006
  • Szczepuła B., Dziadek w Wehrmachcie, Gdańsk 2007
Biogramy wcielonych
Relacje i wspomnienia
Album fotografii
Archiwa - gdzie szukać?
Literatura tematu
Polecane linki
Podziękowania
Strona główna
Ostatnio dodane
Księga gości



W znienawidzonym mundurze. Losy Polaków przymusowo wcielonych do wojska niemieckiego w okresie II wojny światowej